Volta - król komedii jest tylko jeden

by - lipca 15, 2017

Kino to świetna rozrywka dla zapracowanych - dostępna o każdej porze, nie trzeba się z nikim umawiać ani nikomu nic narzucać. Jeżeli nie mamy w danym dniu ochoty wystarczy zostać w domu podejmując decyzję dziesięć minut przed seansem (zawsze zdążymy, ponieważ filmy zaczynają się średnio z 40-minutowym opóźnieniem - zalety komercyjnego kina, dzięki czemu obejrzysz sobie zwiastuny filmów na następny rok). Dzięki tej dostępności z filmami, które mogą trafić w mój gust jestem na bieżąco i zazwyczaj z kina wychodzę z uśmiechem na twarzy. Wczoraj wybrałam się na Voltę - dość głośną komedię Juliusza Machulskiego. Nie mogłam tego przegapić, ponieważ filmy polskie kocham miłością bardzo tolerancyjną przez co jestem w stanie wybaczyć im naprawdę wiele. 



Sam w sobie wyraz Volta niewiele mi mówił, ale będąc kilka ostatnich razy w kinie widziałam zwiastun i film zapowiadał się naprawdę obiecująco. Dodając do tego slogan król komedii jest tylko jeden i przypominając sobie tytuły filmów, które wszyscy znają i kochają nie sposób odmówić sobie kupna biletu na seans. 

Bruno Volta - pewny siebie, przystojny, tytułowy bohater z wydumanym ego do kosmosu, który uważa się za lepszego od innych i daje sobie prawo, aby innymi gardzić. Jego dziewczyna, Aga, z marzeniami o swojej restauracji, które Bruno obiecuje spełnić, ale generalnie to tak zajmuje się swoim tyłkiem, że nie ma na nic innego czasu i w końcu Wiki - babka z jajami, która wie czego chce i jak tego dokonać, a jej charakter wykształciła chęć zemsty. No i jeszcze Dycha - ochroniarz Volty, a właściwie ogon Agi, ponieważ ego Volty nie pozwoliłoby mu nie mieć kontroli nad swoją dziewczyną 24/7. Dycha jest kreowany na inteligentną osobę, która mogłaby dojść w życiu zdecydowanie dalej, ale bycie przydupasem z jakiegoś względu bardzo mu odpowiada. I w końcu obiecujący kandydat na prezydenta, który zdecydowanie się na to stanowisko nie nadaję i generalnie wcale nie chce kandydować, ponieważ wymarzył sobie bycie królem z władzą absolutną i słynna sztuczna piramida z palców przy wypowiadaniu, co podobno oznacza, że rozmówca jest rozsądny. Zabawnie? Oczywiście, że zabawnie! W końcu to komedia.

Przez cały seans miałam jedno skojarzenie - Vinci. Uwielbiam ten film i zdarza mi się go oglądać setny raz w telewizji. Nawet się zastanawiałam czy Wiki, główna bohaterka nie okaże się synem czy córką którejś z tamtych postaci. Szyca zastąpił Żurawski, Kamille Baar - Olga Bołądź i znalazłabym podobny zamiennik do niemal każdej postaci. Jeszcze to wyjście ze studni Wiki na początku jednoznacznie łączy ze sobą te dwa filmy. Czy drugi Vinci był w polskiej kinematografii potrzebny? Jedynym unowocześnieniem był zawód spin doktora i wszędzie pchający się w oczy internet.

Co na plus
+ obsada
We wszystkich recenzjach w internecie, które znalazłam pierwsze co chwalono to obsadę aktorską i tutaj trzeba przyznać, że towarzystwo jest naprawdę zacne. Olga Bołądź, którą pokochałam w Służbach Specjalnych, Michał Żurawski (kojarzący mi się z samym ambitnym kinem), Jacek Braciak (ogromny aktorski potencjał z dużą gamą różnych granych postaci na koncie) i w końcu Andrzej Zieliński - główny bohater, którego znałam, ale nie byłam w stanie wymienić ani jednego filmu, w którym grał. Aktorzy zdecydowanie ratują tę komedię - z taką obsadą najgorszy scenariusz mógłby się obronić. 

+ zwrot akcji
Oczywiście widz czuję, że jakiś tam zwrot akcji nastąpi i próbuję domyśleć się o co będzie chodziło. Choć spodziewałam się, że korona nie okaże się prawdziwa to nie domyśliłam zakończenia. Popularne bywają komedie kłamstw - to jest komedia iluzji.

+ pstryczek w nos dla mądralińskich
Nie chciałabym zbytnio zdradzać fabuły komedii, ale mogę z czystym sumieniem napisać, że było to naprawdę zabawne. W końcu jak to mówią w komedii tak jak w życiu. Jeżeli można jakiś moralny wniosek z tego filmu wyciągnąć to właśnie taki, że nie warto uważać się za lepszego od reszty, ponieważ karma wraca.

+ brak wątku romantycznego
Jestem osobą, która wierzy w miłość i chodzę do kina na komedie romantyczne, ale.. Bez przesady. We wszystkich filmach wpycha się na siłę ckliwe historię z happy endem, aby przyciągnąć do kina jak największą ilość kobiet, które z kolei zaciągną tam swoich facetów. Szczęśliwie w Volcie dano sobie z tym spokój.

+ lekko, zabawnie i kolorowo
To idealny film na piątek, na którym się zrelaksowałam i pośmiałam. Obraz był bardzo ładny i kolorowy (co cechuje komedie - ambitne filmy są zazwyczaj ciemne i na pierwszy rzut oka gorszej jakości). Wszyscy aktorzy wyglądają bardzo korzystnie, a tytułowego Voltę trudno nie uznać za przystojnego, chociaż sam aktor nie jest w moim typie to wyglądał jak amant z komedii romantycznej.

Co na minus?
- wstawki z dawnych czasów
Prze-kolorowane i nienaturalne (tak samo jak zdjęcia dziadka Wiki). Po tym jak widz poznaje całą prawdę czuję jeszcze większe zniesmaczenie. Zdejmowanie z podgniłego trupa ostróg, pierścieni i korany było co najmniej mało smaczne (przez chwilę odłożyłam nawet popcorn).

- najzabawniejsze momenty są pokazane w zwiastunie
Nie wiele więcej żartów się w pełnometrażowym filmie doczekałam. Wszystkie najzabawniejsze momenty z postacią Jacka Braciaka zostały wcześniej ujawnione. Znaliśmy też już prawie cały fragment z Pazurą. Mam wrażenie, że gdyby zwiastun trwał minutę dłużej to nie byłoby sensu oglądać całego filmu.

Czy polecam wybrać się na Voltę? 
Polecam. Dość dobra rozrywka. Po wyjściu z kina byłam naprawdę zadowolona i zrelaksowana - podobnie wyglądali moi towarzysze z kinowej sali. Dopiero kiedy zaczęłam pisać recenzję i chciałam to poskładać w logiczną całość zaczęło mi się pojawiać coraz więcej minusów. Jeżeli szukasz rozrywki zamiast ambitnego filmu to nie musisz się martwić, że wyrzucisz pieniądze w błoto. Jak na Polską komedię film jest naprawdę bardzo fajny.

Widzieliście? Polecacie? 

0 CZYTAJ DALEJ