5 przedciążowych teorii, które zweryfikowało życie

by - października 15, 2017

Znacie powiedzenie: żaba błota się wypiera a i tak w nie włazi? Okazuję się, że ze mną i moją ciążą jest tak samo. Najpierw wszyscy stawiali na to, że będę czekała z dzieckiem do czterdziestki. Teść na radosną wiadomość zareagował "myślałem, że wy się dzieci nie doczekacie, że jesteś zbyt leniwa", a moja babcia nie uwierzyła i była święcie przekonana, że sobie z niej żartuję i dopiero jak potwierdzenie padło z ust mojego taty jakiś czas później to przyjęła to do wiadomości. Nie mając jeszcze dziecka w planach, a potem już będąc świadoma tego co ma się wydarzyć wypierałam się błota (różnych teorii) jak przysłowiowa żaba. Co wyszło nie tak jak planowałam? 


Będę jadła zdrowo - to wpływa na moje dziecko
O tak. Pięć pełnych posiłków, pięć porcji ekologicznych warzyw, owoce z jogurtem naturalnym i to zdecydowanie tym BIO, kurczak, zupy krem i koniecznie dwa litry wody... Czekolada, pieczywo, słodkie napoje? Nigdy! Nie będę truła mojego dziecka! Nie chce, aby potem wciąż martwiło się rozmiarem swojego tyłka! 
Czym się skończyło? Nadal rano wymiotuje i mam uczucie, jakbym od dwóch miesięcy miała grypę jelitową. O obiadach mogę jedynie pomarzyć, a kiedy piszę słowo "warzywa" czuję jak mam ochotę biec do toalety. Wodę piję tylko małymi łykami i nie rano, bo zawróci razem ze śniadaniem. Niech nikt ze zdrowym rozsądkiem nie pokazuje mi też mięsa, a jeżeli będzie surowe to przysięgam, że uduszę. Ukochane jaja z babcinej hodowli przytrzymują mnie rano w domu pół godziny dłużej, chociaż muszę z niego jak najszybciej wyjść. Tym sposobem jem tylko to czego mój organizm nie zwraca - ciemne pieczywo i jogurty. Tyle wyszło z idealnej matki.

Basen, spacery, ruch! To jest klucz.
Myślałam, że codziennie będę aktywna. Spacery, basen... Ruch! W końcu matka w dobrej kondycji to też takie dziecko. Inaczej  w dodatku będę wyglądać jak świniak. W końcu mam tyle czasu, jestem młoda i pełna energii... W rezultacie na basen chodzę raz w tygodniu, wszystkie inne wieczory przesypiam, jak wracam z pracy na dworze robi się szaro, zimno i wieje. Jak tu iść na spacer? W drugim trymestrze staram się przetrzymywać chociaż do 21.30, ponieważ leżenie od czwartej rano i czekanie na budzik potrafi być męczące.

Będę normalnie funkcjonować do samego końca ciąży
W końcu dopóki nie mam wielkiego brzucha, który utrudnia zapięcie butów to nic innego mi nie grozi! Bóle głowy, zmęczenie, kryzysy w połowie dnia? To jakieś mity, które z pewnością nie będą mnie dotyczyły. Taaa... Jasne. Moje mądrości swoje a organizm swoje. Myślałam sobie, że będę pracować do tygodnia przed porodem - niby co miałabym robić w domu? Teraz sądzę, że praca do końca roku brzmi bardzo rozsądnie... 

Nie będę szukała żadnych informacji w DR GOOOGLE
Odstawię całkowicie Internet, nie zapiszę się do żadnej grupy na Facebooku, nie będę się diagnozowała sama... Tylko lekarz, a wiedza koniecznie z wiarygodnych książek. W 6 tygodniu omal nie dostałam zawału, że przez podwyższony poziom TSH stało się coś złego, potem nastraszyłam się niskim poziomem płytek krwi. Następnie nie spałam przez kilka dni, ponieważ byłam przekonana, że pewnie serce dziecka nie zaczęło bić - przecież 1 na 5 ciąż do 8 tygodnia ulega poronieniu. W końcu musiałam zrozumieć, że i tak nie mam na to wpływu i to czytanie nic mi nie daję (chociaż przed ciążą naprawdę byłam zwolennikiem racjonalnego myślenia!). Nie powstrzymało mnie to jednak przed zapisaniem się do grupy na Facebooku. 

Nie będę panikowała
Oh, te matki! Wiecznie robią z igły widły. Boli brzuch - źle, nic nie czuję - źle. Wyszła mi krostka na czole - może to coś znaczy? Trzeba chodzić po wszystkich możliwych lekarzach. Ja taka na pewno nie będę. W końcu mam swój rozum i nigdy nie panikuję, szczególnie nad tym na co totalnie nie mam wpływu. I co? Nico. Panikuję równie mocno jak wszyscy - o czym mogliście przeczytać akapit wyżej. 

Podzielicie się swoimi teoriami, które zweryfikowało życie? 

0 CZYTAJ DALEJ