Zalety pracy na emigracji w krzywym zwierciadle

by - czerwca 09, 2017

Oto najbardziej subiektywny tekst o pracy na emigracji jaki istnieje. Są osoby, które od dziecka marzą, aby kiedy tylko będzie okazja wyjechać za granicę. Inna kultura, inny język, więcej możliwości, same nowości! Osobiście nigdy nie chciałam zamienić Polski na nowoczesne i zorganizowane Niemcy czy deszczową Wielką Brytanie. Nawet Stany Zjednoczone nie robiły na mnie większego wrażenia. I nawet kiedy mama czasem mówiła o sezonowych wyjazdach, razem z tatą krzyczeliśmy stanowcze NIE! Wcale mnie nie przekonują argumenty o tym, że tam lżej, lepiej, przyjemniej i w tej zacofanej, szarej Polsce to aż strach żyć! W tym poście detronizuje wszystkie zalety pracy za granicą. Oczywiście nie mam nic przeciwko programowi Erazmus, podróżowaniu, wakacjom czy wymianie pracowniczej. Nie wyjechałabym jednak do żadnej pracy, która robiłaby mi lukę w zawodowym życiorysie tylko po to, aby kupić sobie lepsze auto.
Dlaczego emigrujemy?



Chcemy sprawdzić się w nowej sytuacji.
Nie rozumiem dlaczego sprawdzanie się za granicą jest bardziej wartościowa niż tutaj, w kraju. Dlaczego? Ze względu na to, że musisz porozumiewać się po angielsku czy niemiecku? A może dlatego, że jesteś obcokrajowcem i wielu patrzy na Ciebie spod oka? Czy wyjazd za granicę w Unii Europejskiej tak bardzo różni się od wyjazdu do innego miasta w Polsce, gdzie musisz znaleźć nowe mieszkanie i prace? Nigdzie nie musiałabym być sama, ponieważ przeprowadzałam się z moją życiową drugą połówką i czy to w  Warszawie czy Berlinie startowałabym tak samo. 

Chcemy być samodzielni.
Taka to samodzielność, że prawie nikt nie wyjeżdża sam i nie jedzie w ciemno. Załatwiony pokój ze znajomym, nagrana praca... Nie mówię, że to coś złego, ale czy na pewno jesteśmy tacy samodzielni jak nam się wydaję? Trudno się dziwić, że wyjeżdżamy tam gdzie kogoś już znamy - nic miłego siedzieć co weekend samemu w domu i nie mieć się do kogo odezwać. 

Chcemy zarabiać więcej pieniędzy.
O tak... euro i funty na koncie są bardzo kuszące - szczególnie w przeliczeniu na złotówki. Można dać się ponieść fantazji o tym, że budujemy dom bez kredytu, kupujemy najnowszy samochód pomijając leasing i nie musimy się zastanawiać czy dany sklep na pewno należy do naszej ligi. Jednak wiecie co? Nie zamieniłabym mojej pracy na lepiej płatne układanie towarów na półce czy akord w fabryce (wcale nie detronizuję tych prac - są bardzo potrzebne, ale nie pasują do mojej osobowości). Może jestem głupia, ale patrzę na pracę w perspektywie rozwoju a nie chwilowych pieniędzy. Nie jest tajemnicą, że zaczynając pracę po studiach niejednokrotnie zarabia się porównywalnie lub mniej od osób, które w pracy nie muszą się wysilić. Mimo to szukamy zajęcia zgodnego z naszym wykształceniem albo co najmniej pokrewnego, mając gdzieś że akurat w tym momencie płacą więcej przedstawicielowi handlowemu. Nie wyjechałabym pracować za granicę tylko po to, aby odłożyć trochę pieniędzy. Jest mi żal wszystkich materialistów, którzy zostawiają swoją rodzinę tylko po to, aby kupić sobie lepsze Auto.
Jeżeli jednak już bierzemy to jako argument.... Rozmawiając ze znajomymi i orientując się w zagranicznych zarobkach i pieniądzach, które są potrzebne, aby tam przeżyć wcale nie jestem pewna czy na tej emigracji jest tak różowo-finansowo, Nie jestem też przekonana czy ktoś, kto więcej zarabia w przeliczeniu na złotówki żyję lepiej, a przecież o to w tej ekonomicznej emigracji właśnie chodzi.

Chcemy, aby pracodawcy traktowali nas lepiej.
Naprawdę? Wbrew obiegowej opinii są jeszcze pracodawcy, którzy dobrze traktują swoich pracowników również w naszym kraju - wystarczy przestać wiecznie narzekać i czasem docenić to co się w życiu osiągnęło. Dodatkowo gratuluje dla wszystkich osób, które uważają, że najniższe stawki dla Polaków, mieszkających najczęściej na pokoju i wykonujących prace, których w kraju nigdy by się nie podjęli nazywają dobrym traktowaniem.
Takie opinie najczęściej wygłaszają ludzie, którzy pracowali w jednej czy dwóch firmach i prawie nic od siebie nie dali! Mówią to również Ci, którzy w kraju nie byli od 10 lat, a wcześniej pracowali u pana Edka, który uważa, że Państwo to największy złodziej, więc umowa i składki zdrowotne płacą tylko niedouczone lamusy. 

Chcemy żyć w kraju, który ma lepszy system socjalny.
Jest mi wstyd, że są rodacy, którzy podają taki argument jako dominujący w wyjeździe... To jednak wyjaśnia dlaczego naszym krajem rządzi PIS.

Chcemy nauczyć się języka obcego.
Niestety tego argumentu zdetronizować już nie umiem. Są jednak osoby, które mimo wszystko nie uczą się języka obcego albo podejmują pracę, w których nie mają styczności z obcokrajowcami lub pracują z samymi polakami. Nie można jednak ukrywać, że

Praca na emigracji nigdy nie wydawała mi się kusząca. Sama nie wiem dlaczego... Pewnie chodzi o to, że nie jestem materialistką, a może o zakorzenione od dziecka przekonania, kiedy patrzyłam na wujków i ciocię i może wydawali mi się bogatsi, ale czy szczęśliwsi? Najbardziej boli argument, że u nas to ludzie tacy smutni i nieszczęśliwi, mamy takie okropne warunki życia, a w innych państwach to tylko sielanka. Jeżeli nasz naród należy do smutniejszych to jesteśmy tacy na własne życzenie! Wiecie co? Ja też taka jestem, lubię czasami ponarzekać... Nawet jeżeli nie mam powodu - robię to dla zasady. Emigracja jest i będzie, masowa fala wyjazdów w chwili obecnej należy już raczej do historii...
Pracowaliście za granicą? Widzicie w tym inne zalety, których nie krytykowałam w tym poście?

0 CZYTAJ DALEJ