Co wspólnego mam z TATĄ?

by - czerwca 23, 2017

Dzisiaj dzień ojca. Jestem jedynaczką i jedną z tych córek, które z tatą mają świetny, przyjacielski kontakt. Tata, choć śmieję się, kiedy z mamą rozmawiam długie minuty podczas jazdy z pracy do domu, to sam chętnie przejmuje słuchawkę i zawsze mamy jakiś wspólny temat. Tata był dla mnie inspiracją i przez całe dzieciństwo chciałam być kropla w kroplę taka jak On. I kiedy wkładał swój kask i jechał do "roboty" to ja zakładałam różowe wiaderko z piaskownicy na głowę i też w swoich marzeniach jechałam do pracy, jakkolwiek egzotycznie to dla mnie brzmiało i nawet nie wiedziałam po co się pracuje. Jako dorosła też chciałam jeździć motorem do pracy w kasku! Uważałam, że tata jest super, bo za wypłatę kupuje nam cukierki (jakoś tak sobie wyobrażałam, że jedzenie to przydział z góry). Okolicznościowo zdradzę Wam czego nauczył mnie tata, a czego się nie udało, bo jestem upartą bestią i zawsze mam swoje zdanie. Wymienię również między nami kilka podobieństw. 


Czego nauczył mnie TATA? 
1. Pieniądze szczęścia nie dają
Myślę, że to najważniejsza wartość, którą przekazali mi rodzice. Nie mogłabym z tego procesu wykreślić mamy, ale i tata dołożył swoją cegiełkę. Można być szczęśliwym i nie mieć dużo pieniędzy, można żyć i nie odczuwać braków... Nie warto stawiać pieniędzy na pierwszym miejscu w swoim życiu. Dziś mam świadomość, że rodzicom czasem mogło być finansowo ciężko, ale nigdy tego nie odczułam. Jako dziecko bawiły mnie inne przyjemności niż nowe zabawki i gadżety. Potrafiłam doceniać i szanować rzeczy nowe. Teraz choć nie jestem materialistką i naprawdę nie uważam, aby pieniądze były celem samym w sobie to zdarza mi się, że próbuję sobie stres wynagrodzić na zakupach. Za każdym razem tylko się upewniam, że rodzice mieli rację!

2.Należy uśmiechać się do innych ludzi
Tata potrafi wszystko obrócić w żart i pamiętam go jako króla każdej imprezy i to w zdecydowanie pozytywnym aspekcie. Tatę wszyscy lubią, ponieważ ma poczucie humoru i otrafi wszystkich rozbawić bez opowiadania kawałów, które już wszyscy dziesięć razy słyszeli! Właśnie tata nauczył mnie uśmiechać się szeroko do innych. Mam to wpojone do tego stopnia, że wcale nie udaję, natomiast kiedy jestem sama utrzymuję naturalną minę. Kiedyś znajomy zatrzymał się przy mnie na mieście pytając dlaczego idę taka smutna, a ja po prostu byłam sama. 

3. Używać suwmiarki i miary
Znałam te narzędzia pomiarowe zanim poszłam na studia. Nie obcy był mi również techniczny szkic wykonawczy. Tata pomagał mi przed kolokwium z suwmiarki i mikrometru ostatecznie weryfikując moje umiejętności. To bardzo ważna wiedza, którą dzieliłam się potem nawet z kolegami. 

4. Łowić ryby
Jako, że byłam jedynaczką chciałam spełniać rolę i syna i córki. Z radością jechałam z tatą na ryby, który cierpliwie rozplątywał ciągle związane żyłki i pomagał mi wyciągać haczyki z trzcin. Cieszyłam się z małej wędki, która należała tylko do mnie i bez skrupułów używałam robaka jako przynęty. Mimo, że obecnie nie jest to moje hobby a karierę zakończyłam na łowieniu uklei to cieszę się, że wiem o co w wędkowaniu chodzi i gdyby ktoś dziś dał mi sprzęt to wiedziałabym co z nim zrobić. 

Czego się nie nauczyłam, mimo starań
1. Stawiać prosto taborety
Tata jest symetrycznym perfekcjonistą, ja za to zabieganym panikarzem, który zostawia otwartą zmywarkę i zabiera się za inne prace domowe. Tata stawiał taborety w kuchni równo z linią naszego gumolitu imitującego płytki. Nigdy się tego nie nauczyłam i niestety nie jestem perfekcjonistką. Szkoda.

2. Sprzątać po sobie
Bałaganiarstwo było u mnie najsilniejszą cechą charakteru i byłabym dzieckiem idealnym, gdyby nie ciągłe kłótnie o porządek w pokoju. Słowa taty zawsze mnie przejmowały, ale raczej robiłam scenę i ryczałam (płakaniem tego nie można nazwać) do końca dnia. Do dziś muszę się bardzo pilnować, aby wstawić szklankę po kawie do zmywarki i wyrzucić opakowanie po wypitym mleku. 

3. Nie przemęczać się
Jestem córeczką mojego tatusia, więc nie ma się co dziwić, że wolał, abym nigdy się nie stresowała. Następnym wnioskiem było, że nie powinnam iść do pracy - jeżeli chciałam to powinnam się uczyć dalej, jeżeli nie to mogłabym równie dobrze gotować mężowi obiad. Bardzo mnie to dziwiło. Gotowanie obiadów to nie jest coś co spełniłoby moje ambicję, ale tata przecież chce dla mnie dobrze!


Rzeczy, które odziedziczyłam po TACIE:
1. Wygląd
Niski wzrost, głęboko osadzone oczy, długie rzęsy i wąskie usta - właściwie jestem damską wersją mojego taty, co patrząc na mój delikatny wygląd może wydawać się zabawne. Odziedziczyłam niski wzrost i mimo, że tata żartobliwie powtarzał, że lepiej jak kobieta jest niższa i że niższy to się mniej poobija jak upadnie, bo ma bliżej do ziemi, to zawsze było mi żal i patrzyłam z zazdrością na wyższe koleżanki. To, że jesteśmy bardzo podobni przyznałam dopiero jak pokazano mi taty zdjęcia z wojska i z profilu. 

2. Umysł ścisły
Wiecie, że moja mama dwa lata temu zdała maturę? Podziwiam jej ambicję, ale gdybym miała jej umysł to nie postawiłabym nawet jednej kreski, a rysunek techniczny podziwiałabym niczym obraz abstrakcyjny. Nauczyciel matematyki z podstawówki uczył również mojego tatę i bardzo dobrze go wspominał. Odziedziczyłam wszystkie mocne cechy jego umysłu.

3. Zbytnie analizowanie sytuacji
Niestety. Tata zawsze mówi: zawracaj ze złych myśli zamiast zajdziesz zbyt daleko. Niestety sam się do tego nie stosuje. Ja średnio trzy razy w tygodniu od 5.30 to 6.20 rozmyślam o pracy, projektach i obowiązkach.

Skoro jesteśmy już przy sentymentalizmach to czego Was nauczył tata i w czym jesteście do siebie podobni? Może są cechy, które odziedziczyliście, ale wcale Wam się nie podobają?



0 CZYTAJ DALEJ