5 rzeczy z THE SIMS 4, które mogłyby być prawdziwe

by - stycznia 02, 2018

Gracie czasem w gry komputerowe? Ja chyba nigdy z tego nie wyrosnę i już standardem jest, że na Święta zawsze dostaję coś świeżego i wcale mi nie wstyd, że to trochę dziecinne. THE SIMS 4 mam już co prawda dwa lata, ale cały czas chętnie do nich wracam i mam wrażenie, że nie nudzi mi się, ponieważ nie idzie jej "przejść", a warianty rozgrywki można dowolnie modyfikować. Oczywiście jest kilka punktów w tej grze, które bym dodała, widzę też sporo wad w stosunku do chociażby drugiej części popularnej serii, ale to nie zmienia faktu, że nadal ją uwielbiam. The Sims jest podobno najpopularniejszą symulacją życia, ale nie oszukujmy się - wiele istotnych życiowych spraw jest znacznie uproszczona i bardziej przewidywalna niż normalnie. Kilka dni temu przyszło mi do głowy, aby zupełnie na luzie podzielić się z Wami rzeczami, które z gry przeniosłabym do normalnego życia. 

1. Oferty pracy w każdym zawodzie dostępne od ręki!

 W TSII czasem trzeba było czekać kilka dni, aż pojawi się wymarzona kariera naszego Sima. W  prawdziwym życiu codziennie przeglądasz oferty na kilku lub kilkunastu stronach internetowych, zajmuję Ci to czasu, jakbyś pracował na pełen etat (tylko, że bez pensji, ale za to z porządną dawką demotywacji), a i tak nie możesz trafić na ogłoszenie, które przekonywałoby Cię w 100%. W The Sims 4 te drobiazgi Cię nie obchodzą. Możesz zacząć dowolną karierę w każdym momencie życia. Nie musisz zawracać sobie głowy CV, rozmowami kwalifikacyjnymi czy chociażby żmudnym przeszukiwaniem Internetu, nie mówiąc już o wizytach w poszczególnych firmach. Nie czekasz z niecierpliwością na telefon, który często mimo obietnic nie dzwoni. Zaraz po kliknięciu w "ptaszek" dostajesz zadanie i zaczynasz następnego dnia. Marzenia!

2. Jasne zasady awansu

Gdyby to w życiu było tak prosto! Z pewnością przy poprzednim punkcie odezwałoby się sporo osób, które zauważą, że żadna filozofia poszukać pracy roznosiciela gazet czy zaczynać na zmywaku za marną pensję. Musiałabym się z nimi niestety zgodzić! Tylko w prawdziwym życiu roznosilibyśmy te gazety przez najbliższe dwa lata albo do poszukania innej pracy, kiedy to nagle pracodawca przypomniałby sobie, że u niego pracujesz i jesteś super wartościowy! Nikt razem z umową nie daję Ci listy umiejętności, które musisz codziennie ćwiczyć i nie narzuca nastroju, w którym masz chodzić do pracy. Nawet jeśli sobie taką listę sporządzisz i będziesz się jej trzymać na wszelkie możliwe sposoby to wcale nie gwarantuje sukcesu. W TS nie ma z tym żadnego problemu - w początkowych etapach kariery awansujesz codziennie, a potem co kilka dni, śledząc na bieżąco pasek oceny pracy, więc dokładnie wiesz, kiedy spodziewać się przypływu gotówki. W prawdziwym życiu (co najmniej w moich doświadczeniach) bywa tak, że awans dostajesz niespodziewanie, ale i tak, że czujesz się jak na skrzydłach, a mimo to nikt nie chce tego zauważyć. 

3. Poznawanie nowych osób i przyjaźnie są takie proste!

Ostatni raz podeszłam i przedstawiłam się nieznanej mi osobie na studiach - w momencie, w którym byłam pewna, że studiuje razem ze mną i nadzieją, że nie zrobię z siebie wariatki. No i oczywiście w pracy - od czego też nie mogłam się wywinąć. Raczej nie poznaję ludzie przypadkowo robiąc zakupy czy wybierając się na towarzyskie wydarzenia, a nawet jak już jakimś cudem zamienię z kimś kilka słów to nie dzwonie do niego na drugi dzień, a na trzeci on nie puka do drzwi mojego mieszkania z niezapowiedzianą wizytą. W TH tak się to właśnie odbywa - zaczepiasz przypadkową osobę na ulicy, festiwalu, korytarzu - może być nawet skrajnie od Ciebie różna: możecie mieć skrajne hobby, osobowość i przedział wiekowy, ale po kilku godzinach zostajecie przyjaciółmi i prawdopodobieństwo, że ta osoba sprawi Ci przykrość, uwiedzie męża, ukradnie pieniądze czy będzie się nad Ciebie wywyższać jest naprawdę nikłe. Czy życie nie byłoby łatwiejsze gdyby i w prawdziwym życiu tak było? Miałabym więcej przyjaciół i znajomych.

4. Cudowne eliksiry

Czary-mary, hokus-pokus... Objadłeś się w Święta i przytyłeś kilka kilogramów? A może chodzi o ostatnie pół roku i 20 kg nadwagi? Żaden problem - jeżeli jesteś intelektualistą, przeczytaj trzy książki, pograj trochę w szachy i kupisz sobie cudowny środek na szczupły tyłek. Nie, nie! To żadna ściema w stylu: wydaj całą wypłatę na tabletki z sacharozy, które i tak nic nie pomogą. Magiczny napój niczym z wioski Galów sprawi, że rano obudzisz się w najszczuplejszej możliwej wersji siebie. Możesz też w podobnych kosztach przyśpieszyć swoje sprzątanie, czytanie książek lub stać się zupełnie bezwstydny (cokolwiek to znaczy!). Niestety - czas zejść na Ziemię. Takie rzeczy tylko w symulatorze życia, w jego prawdziwej wersji nie mamy co na to liczyć. 

5. Remont niskobudżetowy

Każdy kto choć raz robił nawet niewielki remont wie, że koszty są niewyobrażalne. Zakładasz sobie mały budżet, postanawiasz, że wymienisz tylko kilka rzeczy, a na końcu okazuję się, że w Twoim Excelowskim kosztorysie zabrakło śrub, nowej posadzki, listew i tysiąca innych niby nieistotnych rzeczy, które jednak trzeba było kupić. W TH 4 możesz przebudować pół domu lub też dobudować spore pomieszczenie (notabene: bez żadnych pozwoleń) i jeżeli akurat ścianę postawisz w miejscu, gdzie rosną jakieś roślinki to nawet wyjdziesz na tym interesie do przodu. Bez problemu można też potem ten ruch cofnąć bez żadnych konsekwencji (jeżeli akurat okaże się, że dodatkowe pomieszczenie to godzina codziennego sprzątania a nie spełnienie najskrytszych marzeń). Dodatkowe meble można potem sprzedać w atrakcyjnej cenie i to od ręki. Super! Pewnie średnio raz na miesiąc zmieniałabym całe mieszkanie. Tymczasem od połowy grudnia sprzedaje meblościankę na OLX. 

Gracie/graliście w The SIMS? Przychodzą Wam do głowy jeszcze inne punkty, które przenieślibyście do prawdziwego życia? A może wręcz odwrotnie?

0 CZYTAJ DALEJ