• Strona główna
  • O MNIE
  • O BLOGU
  • KONTAKT
  • KATEGORIE
    • SUBIEKTYWNIE
    • ZDROWY TRYB ŻYCIA
    • PODSUMOWANIE
    • TECHNICZNIE
    • TECHNICZNA CIĄŻA
facebook instagram Bloglovin

Kobieta techniczna

Znacie powiedzenie: żaba błota się wypiera a i tak w nie włazi? Okazuję się, że ze mną i moją ciążą jest tak samo. Najpierw wszyscy stawiali na to, że będę czekała z dzieckiem do czterdziestki. Teść na radosną wiadomość zareagował "myślałem, że wy się dzieci nie doczekacie, że jesteś zbyt leniwa", a moja babcia nie uwierzyła i była święcie przekonana, że sobie z niej żartuję i dopiero jak potwierdzenie padło z ust mojego taty jakiś czas później to przyjęła to do wiadomości. Nie mając jeszcze dziecka w planach, a potem już będąc świadoma tego co ma się wydarzyć wypierałam się błota (różnych teorii) jak przysłowiowa żaba. Co wyszło nie tak jak planowałam? 


Będę jadła zdrowo - to wpływa na moje dziecko
O tak. Pięć pełnych posiłków, pięć porcji ekologicznych warzyw, owoce z jogurtem naturalnym i to zdecydowanie tym BIO, kurczak, zupy krem i koniecznie dwa litry wody... Czekolada, pieczywo, słodkie napoje? Nigdy! Nie będę truła mojego dziecka! Nie chce, aby potem wciąż martwiło się rozmiarem swojego tyłka! 
Czym się skończyło? Nadal rano wymiotuje i mam uczucie, jakbym od dwóch miesięcy miała grypę jelitową. O obiadach mogę jedynie pomarzyć, a kiedy piszę słowo "warzywa" czuję jak mam ochotę biec do toalety. Wodę piję tylko małymi łykami i nie rano, bo zawróci razem ze śniadaniem. Niech nikt ze zdrowym rozsądkiem nie pokazuje mi też mięsa, a jeżeli będzie surowe to przysięgam, że uduszę. Ukochane jaja z babcinej hodowli przytrzymują mnie rano w domu pół godziny dłużej, chociaż muszę z niego jak najszybciej wyjść. Tym sposobem jem tylko to czego mój organizm nie zwraca - ciemne pieczywo i jogurty. Tyle wyszło z idealnej matki.

Basen, spacery, ruch! To jest klucz.
Myślałam, że codziennie będę aktywna. Spacery, basen... Ruch! W końcu matka w dobrej kondycji to też takie dziecko. Inaczej  w dodatku będę wyglądać jak świniak. W końcu mam tyle czasu, jestem młoda i pełna energii... W rezultacie na basen chodzę raz w tygodniu, wszystkie inne wieczory przesypiam, jak wracam z pracy na dworze robi się szaro, zimno i wieje. Jak tu iść na spacer? W drugim trymestrze staram się przetrzymywać chociaż do 21.30, ponieważ leżenie od czwartej rano i czekanie na budzik potrafi być męczące.

Będę normalnie funkcjonować do samego końca ciąży
W końcu dopóki nie mam wielkiego brzucha, który utrudnia zapięcie butów to nic innego mi nie grozi! Bóle głowy, zmęczenie, kryzysy w połowie dnia? To jakieś mity, które z pewnością nie będą mnie dotyczyły. Taaa... Jasne. Moje mądrości swoje a organizm swoje. Myślałam sobie, że będę pracować do tygodnia przed porodem - niby co miałabym robić w domu? Teraz sądzę, że praca do końca roku brzmi bardzo rozsądnie... 

Nie będę szukała żadnych informacji w DR GOOOGLE
Odstawię całkowicie Internet, nie zapiszę się do żadnej grupy na Facebooku, nie będę się diagnozowała sama... Tylko lekarz, a wiedza koniecznie z wiarygodnych książek. W 6 tygodniu omal nie dostałam zawału, że przez podwyższony poziom TSH stało się coś złego, potem nastraszyłam się niskim poziomem płytek krwi. Następnie nie spałam przez kilka dni, ponieważ byłam przekonana, że pewnie serce dziecka nie zaczęło bić - przecież 1 na 5 ciąż do 8 tygodnia ulega poronieniu. W końcu musiałam zrozumieć, że i tak nie mam na to wpływu i to czytanie nic mi nie daję (chociaż przed ciążą naprawdę byłam zwolennikiem racjonalnego myślenia!). Nie powstrzymało mnie to jednak przed zapisaniem się do grupy na Facebooku. 

Nie będę panikowała
Oh, te matki! Wiecznie robią z igły widły. Boli brzuch - źle, nic nie czuję - źle. Wyszła mi krostka na czole - może to coś znaczy? Trzeba chodzić po wszystkich możliwych lekarzach. Ja taka na pewno nie będę. W końcu mam swój rozum i nigdy nie panikuję, szczególnie nad tym na co totalnie nie mam wpływu. I co? Nico. Panikuję równie mocno jak wszyscy - o czym mogliście przeczytać akapit wyżej. 

Podzielicie się swoimi teoriami, które zweryfikowało życie? 
Share
Tweet
Pin
Share
CZYTAJ DALEJ
Dzisiaj każdy wie, że języków obcych trzeba się uczyć i obojętnie jaki zawód wybierzemy to i tak życie zmusi Nas do posługiwania się co najmniej jednym z nich. Jako dziecko myślałam, że zjadłam wszystkie rozumy w związku z czym byłam pewna, że ja nigdzie poza nasz kraj się nie wybieram, więc angielski i niemiecki to były dla mnie przedmioty drugiej kategorii. Na studiach mimo znacznie większej świadomości wcale nie nadrobiłam braków. Przyznam szczerze, że nie mam talentu do nauki języków obcych i do dziś idzie mi to bardzo pod górkę. W dzisiejszym poście przedstawię Wam sposoby, których próbowałam w swoim dorosłym pozaszkolnym życiu i które przyniosły lepszy lub gorszy skutek. 


Książka z wyprzedaży Biedronki
Kupiłam ją po tym jak poszłam do pracy i okazało się, że język niemiecki może mi się naprawdę przydać (mimo że na rozmowie jedynie o tym wspomniano). Uczyłam się tego języka w szkole przez 9 lat i cztery razy byłam na wymianie językowej, co nie zmieniało faktu, że po pierwsze nawet najprostsze wyrazy mi się zakurzyły, po drugie język techniczny był mi jeszcze bardziej obcy. Ta książka to był pierwszy impuls - trochę ją przeglądałam, ale nie wiele się z niej nauczyłam. Gdyby ktoś był  zupełnie początkujący to chyba nic by z niej nie wyniósł. Dodatkowo nie zwróciłam uwagi, ale moja wersja została ograbiona z płyty. 

Fiszki
Fiszki to metoda nauki, którą zachwalają niemal wszyscy! Zdecydowałam się kupić aż dwa opakowania na wyprzedaży w Empiku i trochę się z nich nauczyłam. Niestety porzuciłam tą metodę, kiedy tylko poszłam na kurs w szkole językowej. Kiedy mamy styczność z językiem pierwszy raz i uczymy się nowych słówek to bez nagrań i tak się nie obejdzie. Tym sposobem całkiem dobrze piszę po niemiecku, ale kiedy tylko dzwoni telefon z zewnątrz jestem bardzo zestresowana. 

Kurs w prywatnej szkole językowej
Człowiek kiedy jest już dorosły uczy się zupełnie inaczej. Niby nikt nie robi dla Ciebie specjalnego sprawdzianu, a jednak wstyd iść olewając naukę - szczególnie jeżeli wiesz, że firma za to płaci i zapewne oczekuje efektów. Na kursie mogliśmy ze sobą porozmawiać, co było moim zdaniem największym plusem. Człowiekowi się wydaję, że zna pewne słowa, ale kiedy już ma je szybko przetoczyć i ułożyć w zdania to problem robi się naprawdę ogromne. Atmosfera była super! Jak najbardziej polecam tę metodę. Uważam, że jest najlepsza i mam nadzieję, że zdobędę kolejne certyfikaty!

Blondynka na językach
Książka, którą zdecydowanie polecam. Pawlikowska uczy całych zwrotów, co bardzo się przydaje. W zestawie za nieco ponad 20zł znajdziesz płytę i książkę. Bardzo skorzystałam na słuchaniu - codziennie godzinę spędzam w samochodzie dojeżdżając do pracy. Używając płyty nawet dwa razy w tygodniu robiłam systematyczne postępy właśnie dzięki zapamiętywaniu całych zwrotów. Dodatkowo system nauki i tłumaczenia zmusza do skupienia. Jeżeli płyta nie wymagałby ode mnie powtarzania z pewnością nic by to do mojego życia nie wzniosła. Polecam.


Oglądanie seriali
Oglądanie seriali jest metodą bardzo polecaną przez inne osoby, ale szczerze mówiąc u mnie zupełnie się nie sprawdziło. Mówiono dla mnie zbyt szybko i zbyt wielu słów nie rozumiałam, przez co bardzo szybko się zniechęciłam. To chyba metoda dla zdolniejszych albo bardzo zaawansowanych. Inni znajomi polecali też oglądanie bajek, jednak skrzeczący głos postaci działał mi jedynie na nerwy.


Najskuteczniejszą metodą nauki jest każda, którą wybierzemy! Kluczem jest motywacja i systematyczność. Żadna metoda, którą szybko porzucałam nie dawała efektów i wiem, że jest to wynikiem mojego lenistwa! 
Jak u Was było z językami? Mówicie biegle czy też wciąż walczycie? 
Share
Tweet
Pin
Share
CZYTAJ DALEJ
 Niektórzy pewnie się zastanawiali gdzie się do diabła podziałam na całkiem długi okres czasu. Otóż walczyłam zawzięcie z mdłościami i wymiotami (mimo, że mój organizm miał moje walki totalnie gdzieś) na przemian ze spaniem. Starałam się nie zwalniać tempa w pracy, więc wszystkie braki energii odsypiałam kładąc się do łóżka o dwudziestej lub dwudziestej pierwszej. Zawsze myślałam, że kobiety w ciąży trochę naginają rzeczywistość do swoich potrzeb - skoro brzuch nie ciągnie i nie przeszkadza to dlaczego niby są osłabione? Może i dobrze, że musiałam te głupie myśli odpokutować :). Całkiem szczerze jestem wykończona.


Rozpoczął się drugi trymestr - podobno bezpieczny i lżejszy od pierwszego. Jestem po USG genetycznym, na którym wszystkie informację, które otrzymałam były dobre. Przestałam na chwilę się martwić (od kiedy zrobiłam się taką kwoką?) i wreszcie czuję, że bez wyrzutów sumienia mogę się dzielić dobrą nowiną. Denerwowałam się bardzo: najpierw przeczytałam pół Internetu na temat poziomu TSH, potem o wczesnych poronieniach, aby w końcu zmądrzeć i przed wszczęciem paniki czekać na to co powie lekarz. Chociaż pewnie to już nieco nudne - mam wrażenie, że niemal wszystkie kobiety są w ciąży lub ledwo co urodziły swoje bobasy. Prawdziwe BABYBOOM. Oczywiście nie przejmuję się tym zupełnie i skupiam na własnej ciąży. 
Czy dziecko będzie techniczne? Czas pokaże. Jakiekolwiek nie będzie będę je kochała najbardziej na świecie. Na blogu natomiast możecie się spodziewać pojawiającej raz po raz tematyki ciążowej. 

Share
Tweet
Pin
Share
CZYTAJ DALEJ
Newer Posts
Older Posts

CZEŚĆ

no title

KOBIETA TECHNICZNA to blog o stylu życia. Pewnego dnia postanowiłam sobie, że lenistwo tłumaczone brakiem czasu nie jest dla mnie. Wchodzisz w to?

Ja kobieta, konstruktor, żona, opiekunka dwóch psów i wkrótce matka (niekoniecznie w wymienionej kolejności). Kobieta o niekobiecym podejściu do wielu spraw. PRZECZYTAJ WIĘCEJ O BLOGU i O MNIE


Obserwuj!

  • facebook
  • instagram
  • bloglovin

Polub blog na FB

Kobieta techniczna

Archiwum

  • ►  2018 (4)
    • ►  stycznia (4)
  • ▼  2017 (25)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (1)
    • ▼  października (3)
      • 5 przedciążowych teorii, które zweryfikowało życie
      • Sposoby nauki języka obcego, które wypróbowałam
      • Techniczne dziecko w drodze!
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (6)
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (3)

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates