Dlaczego nie potrafimy już pisać?

by - maja 19, 2017

W szkole średniej każą nam pisać rozprawki i eseje, w których trzeba wiedzieć o nudnej lekturze więcej niż sam autor zdołał wymyślić. Z zgorzkniałą miną czytałam zawsze wypowiedzi narodowych wieszczów i pociłam się starasznie, aby napisać wymaganą ilość słów. Potem przychodzi dla umysłu ścisłego czas, w którym może sobie całkowicie odpuścić poprawne pisanie - kilkuzdaniowe wnioski okazują się wystarczające. Jak wiadomo umiejętności, których się nie używa zanikają.Dlaczego po kilku latach od zakończenia szkoły nie potrafimy już pisać?


1. Jedyne co piszemy to wiadomości na Facebooku
Małe okienko i mała klawiatura dotykowego telefonu. Odpowiedzi pisane, kiedy masz 2 minuty w toalecie albo czekasz, aż mikrofala skończy podgrzewać gotowy obiad. Wszystko w tempie. Chyba nikt nie sprawdza czy to co napisał jest składne. Po pierwsze zbyt małe literku, po drugie zbyt mało czasu. Wysyłamy krótkie komunikaty, w których literówki to nienaruszalny standard. Osobiście nie zdarza mi się pisać z osobami, których nie rozumiem. Słyszę jednak o takich przypadkach i widzę niejednokrotnie posty, w których nie wiadomo o co chodzi i jakoś nie mam ochoty w to wnikać.

2. Czytamy dużo i szybko
Bywało, że czytałam dużo i mimo to mało wagi przykładałam do konstrukcji zdań autorów-profesjonalistów. Wyłapuje jedynie sens całej strony (to chyba metoda szybkiego czytania? chce tak myśleć :)) i kartkuję. Jeżeli jakaś pozycja jest mało ciekawa to za miesiąc nie mam pojęcia jaki był tytuł i co się w niej działo.

Ile razy na portalach internetowych czytasz jedynie nagłówki i oglądasz zdjęcia? Ja robię to namiętnie. Jeżeli coś jest wypunktowane to widzę punkty a mało interesujące akapity traktuje z prędkością światła. Jak szybko będą żyły nasze dzieci?

3. Pracujemy nad krótkim przekazem informacji
Od dwóch lat staram się pisać maile w maksymalnie 3-4 zdaniach. Więcej i tak nikt nie czyta - można doczekać się jedynie niezrozumienia. Można dostać też opieprz od przełożonego, który też nie ma ochoty czytać elaboratów z wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. Ma być konkretnie. Pamiętam swojego pierwszego zawodowego maila. Kolega z biura kazał mi się wszystkim przedstawić. Z głową pełną internetowych tekstów o idealnych wiadomościach siedziałam dobre pół godziny myśląc: "co do cholery mam im napisać, aby nie wyszło głupio? Czy dzień dobry nie brzmi zbyt oficjalnie? Przecież sama nie wiem co dokładnie będę robiła.." W końcu zadałam te pytania głośno, sprawiając nam dużo śmiechu. Teraz maila piszę minutę i nie analizuję kto co myśli, ale co zawodowo potrzebuję i chce przekazać. Pisząc ten tekst i dziesięć razy go poprawiając zastanawiam się jakie ludzie muszą mieć miny, kiedy klecę coś na szybko.

4. Nie używamy kartek i zeszytów
Wiecie, że moje ręczne pismo staje się coraz bardziej chwiejne a nadgarstek boli już po kilku linijkach? Do wszystkiego używam komputera. Kto by pisał dziś listy? I komu je wysłać? Przecież za tydzień, zanim koperta dotrze do odbiorcy, będę miała w głowie zupełnie co innego. W głębi czuję zazdrość do wszystkich ludzi, którzy mimo to cały czas wysyłają takie wiadomości. Jednak gdyby przyszło co do czego to i tak bym to olała.


I właśnie na przekór temu postanowiłam znaleźć sobie nowe hobby - blogowanie. Ja, osoba, której piętą Achillesa był zawsze język polski. Ja, która robiła proste błędy ortograficzne znacznie dłużej niż wypadało świetnej uczennicy w szkole podstawowej. Przede wszystkim ja, osoba, która uwielbia zwalczać swoje słabości. Teraz będę miała swój temat, swoją wenę i szanse napisać więcej niż trzy zdania. Może być pokracznie, ale kto komu pisać zabroni?

Więcej o blogu i o mnie znajdziecie w zakładkach u góry.



0 CZYTAJ DALEJ